Kiedy jakieś dwa lata temu pierwszy raz znalazłam w internecie przepis na coś słodkiego z cukinią, wydawało mi się to strasznie dziwne. Teraz cukiniowe ciasta i muffinki to chyba klasyka przełomu lata i jesieni. Z drugiej strony, gdyby ktoś dwa lata temu powiedział mi, że będę pić szejki ze szpinakiem i jarmużem, to też kazałabym mu mocno się puknąć w głowę 😉 Jak widać, ludzie się zmieniają, kulinarne trendy też, więc postanowiłam się w owe trendy wpasować i popełnić muffinki cukiniowe.
Nadają się na słodką przekąskę, ale i na śniadanie dadzą radę. Piekłam je właśnie z przeznaczeniem na śniadania jedzone w biegu, więc dołożyłam starań, żeby wpakować tyle składników odżywczych, ile tylko muffinka może pomieścić 😉 Ale zgodnie z obietnicą bez wynalazków – wszystko, co jest potrzebne do upieczenia tych babeczek, można bez problemu znaleźć w każdym odrobinę większym sklepie spożywczym.
Składniki (na 12 muffinek)
- 1 mała lub pół dużej cukinii
- 2 dojrzałe banany
- 1 średnie jabłko
- 3 łyżki płynnego słodu (miód, syrop z agawy…)
- półtorej szklanki mąki (użyłam pełnoziarnistej)
- półtorej łyżeczki sody oczyszczonej
- pół łyżeczki proszku do pieczenia
- pół łyżeczki soli
- 2 łyżeczki cynamonu
- pół łyżeczki gałki muszkatałowej
- szklanka posiekanych orzechów (dowolnych – ja dałam jedno opakowanie kruszonych migdałów, myślę, że włoskie będą super)
- dwie duże garści wiórków kokosowych
- duża garść rodzynek
- łyżeczka cukru waniliowego lub ekstraktu z wanilii
- ew. 1/4-1/3 szklanki mleka roślinnego lub wody (gdyby masa była za sucha)
Przygotowanie
W dużej misce dokładnie rozgniatamy banany widelcem. Cukinię i jabłko trzemy na drobnej tarce (cukinii nie oberamy) i dodajemy do bananów. Dodajemy również miód lub syrop i dokładnie mieszamy. W drugiej misce mieszamy mąkę, proszek, sodę oczyszczoną, cynamon i gałkę muszkatałową. Dodajemy do mokrych składników i mieszamy do połączenia. W razie potrzeby (gdyby cała mąka nie chciała się połączyćz masą) dodajemy trochę mleka lub wody. Dosypujemy orzechy, wiórki kokosowe i rodzynki i ponownie mieszamy. Rozkładamy masę do 12 foremek i pieczemy 25-30 minut w 160 stopniach.
Czekamy, aż trochę przestygną, po czym wyjmujemy z formy i studzimy na kratce.
Smacznego 🙂
***
W ramach uproszczeń, usprawnień, porządkowania i postanowień wszelakich wpadłam na pomysł. Otóż wymyśliłam, że do końca tygodnia nie będę kupować jedzenia (z wyjątkiem świeżego pieczywa i owoców „jednodniowych” – malin itp.). W naszej zamrażarce i lodówce znajduje się tyle wszelakiego dobra, że na tydzień powinno na luzie wystarczyć. Dzięki temu mam nadzieję, że ogarnę trochę chaos panujący w moich zapasach, pozbędę się produktów, które nie pamiętam już skąd i kiedy się wzięły, wysilę kreatywność i zaoszczędzę trochę kasy 🙂 Same plusy 🙂 Pod koniec tygodnia wyspowiadam się, jak mi poszło 🙂
A tymczasem smacznych muffinek 😉
Muffinek dawno bardzo nie robiłam i nawet sobie myślałam ostatnio że trzeba będzie jakieś upiec.
Z bananami kiedyś wyszły mi pyszne, więc teraz dołożę cukinię:)
Ludzie się zmieniają i smaki też – mam podobnie jak Ty:)
Pozdrawiam:)
ładnie im w koszyczku
Świetne muffiny. 🙂 Nigdy nie robiłam wegańskich, trochę się obawiałam braku jajek, ale te babeczki wyglądają bardzo smakowicie.
rety, rety! jakie śliczne.
super – wyglądają tak… zdrowo 😉
Witam! Właśnie zrobiłam te muffinki i niestety ciasto nie upiekło się w środku (jest tylko lepka masa). Nawet dłużej trzymałam je w piekarniku (o 15min.) i podkręciłam temperaturę do 180. Zastanawiam się dlaczego? Może cukinia i jabłko „puściły” za dużo soku? A może ciasto w środku ma tak wyglądać? W każdym razie smakują wybornie i nie zamierzam ich wyrzucać. Zamierzam je ZJEŚĆ! Pozdrawiam. Marlena
Przyznam się, że nie wiem, czemu się nie dopiekły. Powinny być w środku dosyć wilgotne, ale nie w postaći papki 😉 Może to kwestia tego, że mój piekarnik m termoobieg, więc piecze szybciej / w niższej temperaturze niż taki bez termoobiegu?